Treningi nie idą za dobrze, czuję, że ciało jest niedożywione i chce jeść, a napychanie się pustymi kaloriami (bułka z masłem - mój mały fast food;)) pogarsza tylko samopoczucie. Żyjemy szybko i niedbale i... o rany! Czasem po prostu w tym szaleńczym pędzie (dokąd???) trzeba się zatrzymać, wziąć kilka głębokich oddechów i pomyśleć, co warto w życiu zmienić, aby je poprawić? Nie trzeba daleko szukać, w moim przypadku wystarczyło po prostu zacząć jeść lepiej. Paulina przepisała mi najlepsze lekarstwo jakie mogłam w tym momencie dostać. Godzenie bycia rodzicem z pracą zawodową i pasją, to niezła żonglerka - warta zachodu. Ale żeby się nie zajechać, trzeba to zrobić z głową. Dostałam proste przepisy, nie wymagające zbyt wiele czasu (w porywach 30 minut - absolutne maksimum i to na przygotowanie obiadu). Pyszne jedzenie, obok którego moje dzieci nie mogły przejść obojętnie (tak, tak, muszę się dzielić z rodziną:))
Kilka podstawowych suplementów (dla mamy karmiącej piersią) i dzień po dniu, po troszeczku, zaczęły mi odrastać skrzydełka! Biegam lekko, myślę lekko, więcej się uśmiecham i mniej stresuję!!! Wróciła wola walki na zawodach, w życiu prywatnym i zawodowym. Już po miesiącu poprawiłam swój wynik na 5 km o ponad minutę! Udało mi się przebiec w 20:51min a wcześniej było to 22:16 czyli spora różnica! ;)
A zdjęcie zrobione jest po Półmaratonie w Puszczy Kampinoskiej:)
Kasia