Po pierwsze - węglowodany. 
Często spotykanym rozwiązaniem wśród osób, które pragną zmniejszyć swoją masę ciała jest wyrzucanie z diety pieczywa. Powoduje to zmniejszenie udziału węglowodanów w diecie, a co za tym idzie zmniejszenie odpowiedzi insuliny i często obniżenie masy ciała. Osobiście zwolennikiem diet wysokowęglowodanowych nie jestem, zwłaszcza obserwując epidemię insulinooporności wśród coraz młodszych osób. Uważam, że przeciętny Kowalski nie potrzebuje zazwyczaj więcej, niż 120-170g węglowodanów (dieta Low Carb lub Medium Carb) w swoim jadłospisie (aczkolwiek jest to oczywiście kwestia bardzo indywidualna i zależy od masy ciała, aktywności fizycznej, somatotypu itd.). Spożywanie co 3-4 godziny cukrów napędza bowiem huśtawkę glukozowo-insulinową, co prowadzi do hiperinsulinizmu, insulinooporności a następnie cukrzycy. Upraszczając sprawę węglowodany (złożone, w formie najmniej przetworzonej) warto więc umieszczać w posiłkach okołotreningowych w przypadku dni z aktywnością ruchową, lub jedynie na wieczór w dni nietreningowe lub u osób nieaktywnych. Wybierając węglowodany do diety zwracałabym jednak uwagę bardziej na produkty takie jak: kasze bezglutenowe, pseudozboża czy ryż, gdyż są zdecydowanie mniej przetworzone, nie zawierają konserwantów i spulchniaczy, które często wchodzą w skład chleba. Ponadto łatwo spożywając chleb przekroczyć pożądaną umiarkowaną ilość węglowodanów w diecie. 

Po drugie - gluten. 
Może być szczególnie nieprzyjemny dla osób z nietolerancją, oraz cierpiących na coraz częstsze choroby o podłożu autoimmunologicznym (Hashimoto, RZS), gdyż cząstka glutenu jest podobna budową do komórek jelit, stąd organizm prowadząc walkę z glutenem zaczyna atakować także swoje tkanki. Podkreślić należy jednak, iż gluten glutenowi nie równy. Każde ze zbóż (pszenica, jęczmień, żyto, owies) które są donorami tego składnika w naszej diecie zawierają innej budowy białka zwane wspólnie glutenem. Stąd nie można porównywać chociażby napompowanej białej pszennej bułki z żytnim 100% pieczywem na zakwasie, które zawiera zdecydowanie mniej glutenu. I takie pieczywo polecam osobom, które nie wyobrażają sobie życia bez kromki chleba. Nie oszukujmy się - nie wyeliminujemy z dnia na dzień glutenu z diety całego społeczeństwa, bo gluten jest wszędzie. Możemy jednak go ograniczać stopniowo dochodząc do minimum i takie działania staram się prowadzić u pacjentów. 

Po trzecie - pszenica. 
I tutaj nie ma zmiłuj. Nie ma kompromisu i nie ma "zależy". Pszenica out. Modyfikowana genetycznie, wysokoprzetworzona, napompowana glutenem kilkadziesiąt razy bardziej niż jeszcze pół wieku temu. Stąd argumenty o dziadkach jedzących całe życie (...) do mnie nie trafiają. Biała bułeczka podnosi poziom glukozy we krwi dużo bardziej niż cukier z cukiernicy. A pszenica jest wszędzie. W supermarkecie nie znajdziemy jej jedynie w dziale chemii domowej. I jest w prawie każdym posiłku przeciętnego Kowalskiego. W najgorszym zestawieniu z syropem glukozowo-fruktozowym i tłuszczem utwardzonym bombarduje nas na każdym kroku z gablot cukierni, w kioskach, na stacjach benzynowych. Powoduje wzdęcia, niestrawność, duże brzuchy, choroby metaboliczne, skoki insuliny i napady głodu. A w konsekwencji hiperinsulinizm, insulinooporność i cukrzycę. Eliminując pszenicę szybko można zauważyć różnicę. Ponadto pszenica uzależnia. Powoduje takie same reakcje jak substancje psychoaktywne w naszym mózgu. A producenci coraz lepiej starają się, aby to wszystko jeszcze bardziej udoskonalić, abyśmy jedli i kupowali więcej. Stąd jeśli już chleb - to bez pszenicy. 

Dieta stanowi jednak całość i często nie ma jednoznacznych odpowiedzi czy produkt jest zły czy dobry. Wszystko można rozpatrywać w kontekście. Czasem po prostu "zależy". Zależy od tego: ile, kiedy (rano, wieczorem, po czy przed treningiem), jak często, jakie (produkt produktowi nie równy, ciężko porównywać chociażby chleb tostowy z tablicą Mendelejewa w składzie z czystym chlebem razowym żytnim na zakwasie), oraz dla kogo (schorzenia, nietolerancje, stan jelit). Często na drodze do eliminacji produktów staje głowa - przyzwyczajenia, przeświadczenia. Jeśli nie jesteś w stanie wyeliminować chleba staraj się zmniejszyć jego ilość i wybierać jedynie czyste pieczywa na zakwasie od lokalnych, sprawdzonych piekarzy (a przynajmniej nie z marketu) lub piec je w domu z mąk bezglutenowych (np. gryczanej czy jaglanej).